niedziela, 8 lutego 2015

Why do they call me Gibson Girl? - czyli wstęp do Projektu Gibson Girl!

Jaki wpływ miała secesja na figurę kobiety w pierwszej dekadzie XX wieku? Jaki związek z historią mają popularne w dzisiejszych czasach e-kartki?  I kim właściwie jest ta tajemnicza Camilla Clifford? Wszystkie odpowiedzi zlewają się w jedno: la belle epoque! Zapraszam teraz Was wszystkich do świata pełnego piękna i spokoju,  do czasów przed pierwszą wojną światową, kiedy to sztuka odgrywała najważniejszą rolę w życiu wyższych sfer. Skupcie się więc i otwórzcie umysły: Sio będzie Wam przekazywać wiedzę.

W 1871 roku kończy się wojna francusko- pruska i dla Europy Zachodniej następuje czas wytchnienia od wszelkich większych konfliktów politycznych (nie mówię tu rzecz jasna o Polsce, która była wówczas pod zaborami). Ludzie zaczynają więc bardziej interesować się tym, co lekkie, przyjemne i odprężające: sztuką.

Tak, belle epoque (fran. piękna epoka ) to czas narodzin kabaretu, rozwoju teatru i powstania kina, a co za tym idzie, także olbrzymiego postępu technicznego. W malarstwie jest to również okres panowania impresjonizmu, realizmu i secesji. Świat więc bawi się, rozwija, tworzy i odpoczywa od wojen, a sielankę tę przerywa dopiero nagły wybuch I WŚ w 1914 (data ta  uznawana jest za koniec całej belle epoque).

W kwestii historii ogólnej te dwa akapity w zupełności nam dziś wystarczą, bo nie chcę Was dalej zanudzać rzeczami, o których sama wiem nie najwięcej. Przejdźmy więc do tego, co nas naprawdę interesuje: moda.

Przez najbliższy czas mam zamiar zajmować się przede wszystkim końcem belle epoque, a konkretnie epoką edwardiańską (1900 - 1914), której to modę chcę Wam teraz przybliżyć. Zaczniemy od wymienienia sobie cech, jakie powinna mieć każda szanująca się edwardiańska dama.

 Pierwszą i najważniejszą rzeczą jest oczywiście odpowiednia figura, a w epoce edwardiańskiej można było ją uzyskać tylko w jeden sposób: nosząc gorsety. Były one w specjalny sposób usztywniane i modelowane, aby jak najbardziej wypychały biodra do tyłu i uwydatniały biust. Dzięki ściskaniu się takimi właśnie gorsetami sylwetka przypominała swym kształtem literę S, a jej właścicielka wydawała się lekko pochylać do przodu.

Ok. 1903 rok. Zwróćcie uwagę na bardzo charakterystyczną "gołębią pierś".


Zdradzę Wam swoją teorię na temat tego właśnie esowatego kształtu, choć prawdopodobnie nie ma ona zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. Otóż czasy, o których teraz mówimy, to w sztuce europejskiej okres panowania secesji. A styl ten charakteryzował się przede wszystkim płynnością i giętkością linii. Przyjrzyjcie się powyższemu obrazkowi i narysujcie w wyobraźni linię biegnącą wzdłuż sylwetki tej pani.


Bardzo płynna i giętka, prawda? Wydaje mi się, że to właśnie secesja miała na nią wpływ. Ale cóż, to moja teoria i mogę się mylić.

Kolejną równie ważną (jak nie ważniejszą) cechą edwardiańskiej damy, jest jej bardzo, BARDZO charakterystyczna fryzura.

Coco Chanel, ok.1909 rok. Kocham ten jej wyraz twarzy. Ostry, a za razem łagodny i spokojny.
Billie Burke, ok. 1910.
Lily Elsie, ok 1905 rok.
Również Lily Elsie. Patrzcie na ten kapelusz!

Nic dodać, nic ująć, bo też zdjęcia mówią same za siebie: im kobieta miała więcej na głowie, tym była piękniejsza. Nie wiem, ile czasu mogło trwać układanie takiej fryzury, ani tym bardzie ile kosztowały te monumentalne kapelusze, ale jedno jest dla mnie jasne: edwardiańskie damy doskonale umiały wyczuć granicę między elegancją a próżnością. Osobiście patrząc na te zdjęcia wcale nie odnoszę wrażenia nadmiernego przepychu (lub, jakby to ująć po naszemu: prostackiego kiczu), lecz
wręcz przeciwnie! Moim zdaniem damy z epoki posiadały swego rodzaju niewymuszoną elegancję; były pełne szyku, wdzięku i skromności zarazem.

Jak natomiast wyglądała garderoba każdej szanującej się edwardiańskiej kobiety? Cóż, to dość skomplikowane zagadnienie. Istotę edwardiańskiej sukni najlepiej będzie chyba ująć w formie punktów ilustrowanych fotografiami:

CECHY EDWARDIAŃSKIEJ SUKNI (dziennej):

  • GÓRA, która dla mnie osobiście stanowi rzecz trudną do scharakteryzowania. Na niektórych zdjęciach z epoki jest bardzo luźna i ma bufiaste, szerokie lub po prostu luźne rękawy, co razem podkreślała "gołębią pierś" modelki,
 
ok. 1902 rok. 

ok. 1902 rok. Ten tren!
W innych zaś przypadkach stanik gładko przylega do ciała, co również podkreśla esowatą sylwetkę. (Ten typ był raczej bardziej charakterystyczny dla sukni wieczorowych)

Camilla Clifford, ok. 1902. Zapamiętajcie sobie tę panią!
Przede wszystkim więc stanik sukni podkreślać musiał gołębią pierś kobiety i w tej kwestii opcje sprawdzały się świetnie. Co się zaś tyczy dekoltu, mógł on być albo bardzo głęboki (jak u panny Clifford) albo też bardzo skromny, ze stójką lub kołnierzykiem udekorowanym broszką. W późniejszych latach zdarzały się też dekolty prostokątne.

  • DÓŁ, który jest już znacznie prostszy w identyfikacji. Tak samo, jak góra, spódnica mogła być albo bardzo ciasna:

Camilla Clifford, ok. 1910 (?).
lub też raczej luźna:

Tutaj macie również dobre zestawienie stanika ze spódnicą.
zawsze jednak podkreślała pupę i rozszerzała się u dołu, czasem nawet do rangi trenu. Bywała zdobiona koronką lub koralikami.

  • STAN był tutaj wyjątkowo niski, zaznaczał talię lub znajdował się nawet poniżej niej. Również podkreślał "gołębią pierś" i esowatą sylwetkę. Przykłady znaleźć możecie na powyższych zdjęciach.

Czy można więc dwoma słowami podsumować wszystkie te cechy edwardiańskiej damy? Owszem, można: Gibson Girl!

Kim więc ona była? Gibson Girl to nic innego jak tylko rysunek stworzony pod sam koniec XIX wieku przez amerykańskiego rysownika, Charlesa Gibsona.

Fryzura "na Gibson Girl"




 Gibson tworząc serię tuszowych rysunków inspirowanych wizerunkiem jego własnej żony, wykreował jednocześnie wzór kobiety idealnej z tamtej epoki. Gibson Girl miała kształtną figurę, gęste, kręcone włosy, zawsze upięte w wysoką fryzurę (tzw. fryzura "na Gibson Girl") oraz pewny siebie, nieco dumny wyraz twarzy. Jednak przede wszystkim była kobietą wyzwoloną, niezależną i samodzielną, która twardo stąpała po ziemi i zrywała z dotychczasowym modelem dziewczyny kruchej i delikatnej. Gibson Girl stała się aż tak popularna, że większość amerykańskich dam usiłowała upodobnić się do niej za pomocą fryzury, stroju, zachowania czy nawet gestów i mimiki.

Edwardiańska femme fatale


Nie wiem czemu aż tak mnie to bawi...

Chyba mój ulubiony. Uwielbiam edwardiańskie stroje kąpielowe!
Ludzkimi odpowiednikami Gibson Girl były przede wszystkim aktorki Camilla Clifford (która w 1906 roku zaśpiewała piosenkę o tytule Why do they call me Gibson Girl?) i Lily Elsie, chociaż ja osobiście najbardziej lubię nieliczne "gibsońskie" zdjęcia Billie Burke (wszystkie panie już się dzisiaj pojawiły, więc nie będę wstawiała ich ponownie).

Wizerunek Gibson Girl często znaleźć można na internetowych e-kartkach, więc jeśli kiedyś się z taką zetkniecie, to będziecie wiedzieli dlaczego.
W ten oto sposób dobiegliśmy do końca posta wprowadzającego nas w temat epoki edwardiańskiej. Jest to jednocześnie początek całego cyklu o modzie edwardiańskiej, którego nazwa brzmieć będzie: "Projekt: Gibson Girl!". Kolejnych części spodziewajcie się niebawem!

Pozdrawiam Was ciepło,
Sio

PS: Jeśli podoba Wam się temat mojego bloga i jesteście choć trochę ciekawi tego, jak potoczą się jego losy lub po prostu chcecie dowiedzieć się więcej na temat historii mody i ubioru, to serdecznie zapraszam Was do obserwacji! Miło będzie mi pisać dalej wiedząc, że kogoś to chociaż odrobinę interesuje! :)

PS2: Jestem już na Bloglovin!


*Wszystkie obrazy z tego posta możecie znaleźć na: Pinterest 

8 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy blog :) Nie jest to standardowy blog np. o modzie ale o jego historii - bardzo fajny pomysł :) Dopracowany temat, przemyślany, fotki ciekawe :) Pozdrawiam :)

    http://nocne-granie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! :O



    talliablog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Długi post, ale przebrnęłam przez niego z ciekawością ;)
    Nigdy tamtymi epokami się raczej nie interesowałam, a powinnam!
    Kobiety miały wtedy piękne sylwetki, piękne fryzury, a wyrazy twarzy były po prostu przecudowne. Wyniosłe i niezależne, łamiące wszelkie stereotypy o wyższości mężczyzn.
    Jestem pod wrażeniem. Coco Chanel jest przepiękną kobietą z bardzo subtelnym i eleganckim wyczuciem stylu. Camilla Clifford już mniej mi przypadła do gustu, nie lubię takich dekoltów etc.
    Bardzo, bardzo przemyślany pomysł na bloga i według mnie powinnaś mieć min. 100 komentarzy. Dodaję Cię do blogów i do obserwowanych <3

    PS. Odpowiedź na twój komentarz: dziękuję bardzo. ;)

    sage-servant.blogspot.com - jak Ci się u mnie spodobało, to zapraszam do wpadania częściej! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą w kwestii Camilli - moim zdaniem miała zbyt wyzywający wyraz twarzy. Ale ikoną swoich czasów była nie podważalnie. I dziękuję Ci za tyle miłych słów!

      Usuń
  4. To zdjęcie Coco, och mój najukochańszy Boże, jest przepiękne. Ta elegancja, siła, delikatność... Cudo!
    Przywołałaś tyle wspomnień, w gimnazjum miałam pracę na temat stylu na przestrzeni wieków. Aż się uśmiechnęłam :)

    http://dziennik-miedzymiastowy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Coco zdecydowanie miała w sobie coś, za co trudno byłoby jej nie podziwiać. Cieszę się, że wpadłaś, bardzo mi na tym zależało, bo mimo że Twój blog jest jeszcze bardzo młody (zresztą tak jak i mój), to bardzo go polubiłam, zwłaszcza zaś zdjęcia z Chicago zdobyły moje serce!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń