poniedziałek, 6 kwietnia 2015

8 bardzo edwardiańskich zdjęć

Jaka jest zasadnicza różnica między zdjęciami współczesnymi a tymi sprzed stu lat? Brak kolorów? Mała ilość? Czarne plamy, kropki, kreski i ogólnie niska jakość? Nic z tych rzeczy! Edwardiańskim fotografiom udało się już zawładnąć moim sercem, a teraz pora na Twoje!

Było już o ideale edwardiańskiej kobiety, było o filmie, było o pantalonach. Gdyby więc chcieć opowiedzieć po kolei o wszystkich warstwach edwardiańskiej garderoby, nadeszłaby pora na gorset. Ale cóż, jako że  z zawodu jestem leniem patentowanym i nie chce mi się pójść do pasmanterii po nitkę (to aż dwa bloki dalej! Całe dwieście metrów!), mój próbny gorset edwardiański od miesiąca leży w kawałkach, za fiszbiny mając plastikowe słomki do koktajli obklejone taśmą. Serio, masakra. Już bym chyba wolała rokokowe peruki robić. Po namyśle stwierdziłam więc, że zamiast pisać o czymś, co nawet jeszcze nie istnieje (jeżeli w ogóle kiedyś zacznie...), lepiej będzie zaprezentować Wam dziś to, co jest mi bliskie od dłuższego czasu. Przygotowałam dla Was 8 fotografii zrobionych w latach 1900-15, które moim skromnym zdaniem stanowią (obok samej Gibson Girl) kwintesencję "edwardiańskości"

We wstępie należy chyba wspomnieć, że przełom XIX i XX wieku jest momentem największego rozkwitu fotografii wśród zwykłych śmiertelników. W 1888 roku firma Kodak wypuściła na rynek swój pierwszy aparat, co znacznie przyczyniło się do rozpowszechnienia mody na robienie sobie zdjęć bez specjalnych okazji. Dotychczas jedynie najbogatsi mogli sobie na nie pozwolić i to też zazwyczaj tylko przy trzech najważniejszych okolicznościach: chrztu, ślubu i śmierci (czyli tzw. zdjęcia post mortem, którym kiedyś z pewnością poświęcę osobny post, bo choć jest to temat straszny i makabryczny, to jednak bardzo ciekawy). Gdzieś słyszałam też pewną interesującą ciekawostkę; ponoć w całym XIX wieku wykonano tyle zdjęć, ile teraz robi się co dwie minuty. Fascynujące, prawda?

Ale do rzeczy: w epoce wardiańskiej robienie zdjęć zrobiło się nagle szalenie popularne, a aparatów używano już nie tylko od wielkiego dzwonu, lecz także do dokumentowania zwykłej, szarej codzienności, takiej jak dzień na plaży czy popołudnie na wyścigach konnych. Modna zrobiła się również fotografia nieco bardziej artystyczna, często z udziałem popularnych aktorek (wśród nich także Lily Elsie oraz Camilla Clifford, słynna Gibson Girl, o których pisałam już w tym poście), które możnaby chyba określić mianem pierwszych fotomodelek. Fotografię możnaby więc uznać za jeden z głównych symboli epoki edwardiańskiej.

Jak już wspominałam, dzisiaj przygotowałam dla Was osiem zdjęć z początku XX wieku, które najbardziej przypadły mi do gustu. Moim zdaniem najtrafniej oddają one klimat tamtych lat i w większości przypadków są najzwyczajniej ładne. Nie przepadam jednak za robieniem wszelkiego rodzaju rankingów, bo też nigdy nie mogę się zdecydować na żadną konkretną kolejność; we wszystkim dostrzegam się jakiś zalet, wszystko mi się podoba i... Och, po prostu nie mogę, nie umiem, nie lubię i tyle. Fotografie przedstawione są więc w przypadkowej kolejności, a numerki dodałam tylko w celu... ponumerowania zdjęć? Tak, numerki absolutnie nic nie znaczą, bo w końcu co to za lista bez numerków? Dobrze, dobrze, koniec paplania od rzeczy: zacznijcie teraz cieszyć swe oczy kwintesencją edwardiańskości.

1. Pani Wiosna!

Zaczynamy od zdjęcia typowo artystycznego, ze scenografią i kostiumem. Nawet ktoś specjalnie potrudził się z ręcznym nadaniem fotografii kolorów, co było wówczas częstym zabiegiem. Mamy tu jednak wszystkie cechy typowe dla edwardiańskich zdjęć: miękkie cienie, blady uśmiech na twarzy modelki oraz gracja, z jaką jest ona ustawiona. Typowo wiosenny obrazek, w sam raz na pociechę po tym, co widzimy za oknem :/

2. Popołudnie w ogrodzie

To zdjęcie lubię bardzo, bardzo, bardzo, choć pochodzi ono raczej z końca belle epoque (1913?). Co mi się w nim tak podoba? Może ta sielanka? Może lekkość i wdzięk z jakimi zachowują się przedstawione panie? A może po prostu podobają mi się ich stroje i fryzury? Sama nie wiem. Załóżmy, że po prostu mnie to zdjęcie ujęło i tyle.

3. Summer Sunshine!

Przyznać się: komu mama co roku robiła wakacyjne zdjęcia po kolana w morzu? No więc właśnie. W epoce edwardiańskiej również było to dosyć częste. Mamy tutaj świetny dowód na to, że choć między nami a postaciami ze zdjęcia istnieje stuletnia przepaść czasoprzestrzenna, to jednak w kwestii charakterów i instynktów niczym się nie różnimy. Prawie niczym (spójrzcie na ten kapelusz!)

4. Under my umbrella-ella-ella...




To zdjęcie robiło mi za tapetę w telefonie przez kilka dobrych miesięcy. Jest takie prawdziwe! Takie rzeczywiste! Takie naturalne! Nic dodać, nic ująć. Po prostu musiało się tu znaleźć. Musiało.

5. Under my umbrella-ella-ella... wersja męska

Kolejne zdjęcie plażowe, tym razem z podpisem, który chyba najtrafniej opisuje to, co się powyżej dzieje: Not for exhibition, but I wanted you to see it. (Nie na wystawę, ale chciałem, żebyś to zobaczył.) Co więcej mogę powiedzieć? To zdjęcie po prostu rozbraja i świadczy o wybornym poczuciu humoru edwardiańskich gentlemanów. A pan na dole wygląda jak Leo DiCaprio :)


6. Derby

Wiecie co? Gdyby ktoś kazałby mi zrobić teraz listę powodów, dla których chciałabym się przenieść w czasie do początków XX wieku, to wyścigi konne byłyby na podium. To było takie... Fajne! Wyobraźcie sobie, że jesteście prawdziwymi damami, żonami bogatych gentlemanów, którzy cały swój majątek lubią wydawać na obstawiania wyników zawodów. I chodzicie z nimi co miesiąc na te nieszczęsne wyścigi z lornetką i parasolką, to sobie popatrzycie na konie, to poplotkujecie z przyjaciółką, to zemdlejecie z upału. Żyć nie umierać!


7. Wait, what?

Aktorka? Modelka? Sama nie wiem. Ale pani z obrazka jakoś tak dziwnie się na mnie patrzy...

8. Ruskie Selfie

Jeżeli uważacie selfie za jeden z wynalazków drugiej dekady XXI wieku, to jesteście w błędzie. Oto zdjęcie wykonane w LUSTRZE przez carską księżniczkę Anastazję, wykonane w bodajże 1913 roku. Zabawne, prawda? Albo raczej przerażające... Anastazja mogła się przynajmniej uśmiechnąć, albo chociaż usta w dzióbek ułożyć...
To niestety wszystko, co chciałam Wam dzisiaj pokazać, choć właściwie mam tego znacznie więcej na moim profilu na Pinterest (przewijamy w górę i klikamy na trzy nowe ikonki, które w końcu do tego służą, nie umieściłam ich tam dla ozdoby). Postanowiłam jednak podzielić się z Wami jedynie ośmioma zdjęciami i w ten sposób jakoś zachęcić Was do własnych poszukiwań. To niesamowite, jak przez zwykłe zdjęcia można poczuć bliskość minionych lat, prawda? Mam nadzieję, że jakoś udało mi się zarazić Was moją miłością do starej fotografii- zdjęcia te mają w sobie coś, co przy użyciu współczesnych lustrzanek jest nieosiągalne. I nie chodzi mi tu o inną gamę kolorystyczną, o nie! Każde z tych zdjęć ma swoją historię, przeszłość, każde kryje w sobie jakąś tajemnicę. Z współczesnych zdjęć, robionych co ułamek sekundy, możemy dowiedzieć się bardzo wiele, zaczynając na kolorze oczu, a kończąc na Snapchatowym nicku. Wywołanie tych zdjęć zajmowało natomiast znacznie więcej czasu i pracy, a każde z nich coś znaczy, jest pewnego rodzaju zagadką nie do odgadnięcia. Dlaczego? Bo zapewne zarówno model jak i fotograf patrzą teraz na swoje zdjęcia z góry. Z bardzo wysokiej "góry"

No, ale żeby nie zakończyć tego posta smutną myślą o kruchości ludzkiego życia i przemijaniu, mam dla Was jeszcze dwa bonusowe zdjęcia z poza epoki edwardiańskiej, będące wisienkami na torcie dzisiejszego artykułu. Oto, co się właśnie robiło na plaży...


Według Pinterest'a, to zdjęcie zostało wykonane w POLSCE! To nasi rodacy!
Więc mówisz, że masz oryginalne zdjęcia z wakacji? Challenge accepted.
Pozdrawiam serdecznie!

Sio

PS Wybaczcie mi aktualny wygląd bloga, ale jeszcze nad tym wszystkim pracuję :)

PS2 Jeśli chcecie obejrzeć więcej zdjęć z różnych epok, inspiracji kostiumowych etc, to zapraszam Was do zaobserwowania mojego profilu na Pinterest, bo tam mam dużo tego typu nudnych rzeczy. Jeśli macie ochotę na odrobinę ciekawostek i moich historyczno-kostiumologicznych przemyśleń, odwiedźcie blogowego Tumblra! Natomiast Instagrama przygotowałam specjalnie dla tych, którzy chcą w miarę na bieżąco wiedzieć, co też mam aktualnie pod stopką maszyny lub czym nietypowym się aktualnie zachwycam. Zapraszam serdecznie, choć nie liczcie na regularność, bo (a) jestem przeciwna nadmiernemu korzystaniu z mediów społecznościowych i (b) nawet postów na blogu nie umiem pisać zbyt często, więc... No cóż, zapraszam!






15 komentarzy:

  1. Hehe, gorset jak gorset, ale pomysł na posta jak zawsze wyśmienity i przemiło się go czyta.:)
    Już nie wiem, co się rozpisywać, bo chyba mówiłam już, jak lubię pannę Camillę, a o istnieniu aparatów Kodak nawet nie słyszałam. Nigdy mnie jakoś takie zdjęcia nie ciekawiły, wręcz przeciwnie, przyprawiały o mdłości (jak nadal pani z pierwszego obrazka i dwa bonusy ;d). Ale fajnie, fajnie, tak czasem pooglądać!
    Jak już pisałam, pierwszy obrazek mnie przeraża i na pewno się nie podoba. Wiosna? Eh, nawet nie przypominaj! Czekam już na jesień i zimę. :d
    Druga fotografia natomiast jest o wiele bardziej w moim guście! O tak, spokojne, letnie pogaduszki. Na pewno urzekły mnie stroje, cera kobiet (ah, ta iście boska bladość edwardianek!) i fryzury. Są niezwykłe, i Armani, Dolce&Gabbana mogliby pokombinować właśnie nad powrotem edwardiańskich stylów!
    Ja z rodziną jeszcze nie byłam nad morzem. A nie, byłam! Jak miałam 1,5 roku ;P
    To zdjęcie wiele mniej nie urzekło, kąpiel z takim kapeluszem? ;)
    Czwóreczka bardzo ładna. :) Ale przez miesiące? Ja codziennie zmieniam tapetę! : D
    Umbrella wersja męska.. ehh :'D Ale pan na dole rzeczywiście jak DiCaprio!
    Ah, "wait, what?" jest genialne! Twarz tej pani przypomina mi Laurę Marano ;P
    Ruskie selfie, geez xd
    sage-servant1.blogspot.com
    PS. Odpowiedź na twój komentarz na blogu.♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, masz rację, to pierwsze zdjęcie jest trochę przerażające, prawdopodobnie przez ten tajemniczy uśmiech i charakterystycznie oświetlenie, czyniące twarz modelki lekko nacieniowaną w kilku miejscach. Teraz się tak nie robi. Chyba. Nie znam się.

      Mnie natomiast najbardziej przeraża 8. Ta jasna plama po lewej przypomina mi ducha, a wzrok Anastazji mrozi mi krew w żyłach. Naprawdę mogła się uśmiechnąć. Poza tym, na myśl o jej dalszych losach chce mi się płakać.

      Ale nie rozumiem, jak mogą cię przerażać bonusowe zdjęcia. Moim zdaniem są epickie!

      Usuń
  2. pinterest!! dzięki za przypomnienie mi o tej stronie.
    A co do zdjęć - piękne są, autentyczne. Jak większość fotografii z tamtych czasów. Jednak klisza uczyła pokory podczas tworzenia. Kilka razy się człowiek zastanowił nad uchwyceniem chwili, by nie marnować materiału. Dlatego moim zdaniem w większości te zdjęcia są po prostu... dobre :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Ja też uważam, że ta tym właśnie polega cały urok starych fotografii- są niepowtarzalne i przemyślane, czuć w nich obecność człowieka. Nie to co teraz, kiedy zdjęcia robić mogą wszyscy wszystkiemu, w ogóle nawet nie wiedząc, jak działa trzymane przez nich urządzenie. Kiedyś wszystko było widoczne, namacalne, ludzkie i wymagające jako takiej wiedzy oraz doświadczenia. Teraz zaś nawet w fotografii, która jest poniekąd pewnego rodzaju sztuką (SZTUKĄ- definicją człowieczeństwa!), umysł ludzki zostaje zastąpiony przez cyferki, a zdjęcia powoli przestają być czymś niezwykłym, lecz seryjnym, pospolitym, konwencjonalnym i bez większego znaczenia. To smutne, ale dlatego też uwielbiam sztukę malowaną, która nigdy chyba swojej ludzkości nie zatraci.

      Bardzo dziękuję za komentarz!
      Sio

      Usuń
    2. A ja za to do dziś bardzo cenię sobie fotografię analogową. Jeszcze co prawda nie miałam okazji nauczyć się samodzielnego wywoływania kliszy fotograficznej, ale mam to w planach. Uczę się na analogach prawdziwej obsługi aparatu i właśnie - oszczędności, doceniania chwili, wypatrywanie tego, co na prawdę godne wypatrzenia. Też nie znoszę patrzeć, jak aparaty w dzisiejszych czasach są tylko po to, by przelewać miliony jednych i tych samych motywów na matryce. Ale to moje jakieś takie zboczenie, bo dla mnie fotografią jest największą życiową pasją, z którą nie ukrywam, że wiążę bardzo mocno przyszłość.

      Usuń
    3. To świetnie! Naprawdę, nie znam jeszcze żadnej osoby, która interesowałaby się fotografią od tej strony, tej rzeczywistej i pierwotnej! To fantastyczne, że chcesz spróbować poznać ten temat od podszewki, by w pełni go zrozumieć. I muszę przyznać, że masz do tego duże predyspozycje: zdjęcia na Twoim blogu są niesamowite! Urzekły mnie zwłaszcza te z Wigili; przedstawiają wydarzenie i osoby tak często przez wszystkich fotografowane, a jednak u Ciebie zdjęcia te wcale nie sprawiają wrażenia oklepanych, wręcz przeciwnie: są orginalne i ciekawe, mają swój klimat. Koniecznie powinnaś zostać fotografem!

      Usuń
  3. Coś jest w tych starych fotografiach. Dziś już nie robi się zdjęć z taką duszą. Trzeba się napracować, by stworzyć coś wyjątkowego. Ilekroć zaś patrzę na stare zdjęcia, widzę za nimi jakąś historię, głębie, znaczenie. Uwielbiam się im przyglądać. To selfie mnie rozbawiło. A stare zdjęcia plażowe uwielbiam! :)

    http://dziennik-miedzymiastowy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Selfie z jednej strony mnie przeraża, ale z drugiej... Hmm, faktycznie jest w nim coś zabawnego. Ewidentnie mimo upływu lat, mentalność nastolatek nic a nic się nie zmieniła :D Zaś co do zdjęć plażowych- ludzie w tamtych czasach mieli bardzo kreatywne poczucie humoru... :D

      Usuń
  4. Super pomysł! Pokazać takie fotografię, o które ciężko w naszym wykreowanym świecie. Bardzo mi się one podobają i szkoda, że nie natknęłam się na Twojego bloga trochę wcześniej. Są oryginalne na swój sposób, piękne w prostocie i naprawdę zachwycam się każdym Twoim napisanym słowem.
    Pozdrawiam, Sandra.

    http://samcix.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, dziękuję, bardzo mi miło! Cieszę się, że zarówno post jak i sam jego temat Ci się spodobały! To bardzo dużo dla mnie znaczy :)

      Usuń
  5. Fotografie są świetne. Taka prawda, że spoglądając na tych ludzi, scenografię i cały obraz od razu wiadomo, że to zdjęcie jest "stare". Gdyby współczesne fotografie były przerobione na te "stare" (tak jak wspominałaś - zmieniając je na czarno-białe, dodając plamy starości...), to i tak nie miałyby one tego samego uroku.
    Najbardziej podoba mi się zdjęcie z mamą i dwoma córkami w wodzie. Zwracam uwagę również na Twój świetny komentarz "wait, what?" do zdjęcia numer 7. Mnie mina tej pani przypomina mnie na niektórych lekcjach w szkole ("Excuse me, what am I doing here?").
    Pozdrawiam serdecznie, herbivicus.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, widzę, że się rozumiemy w kwestii siódmego zdjęcia. Mam tak na prawie każdej geografii :/ A urok fotografii matki z dzieckiem opiera się chyba na jego naturalności, jest takie swobodne i realne. Poza tym, ta pani bardzo zabawnie podtrzymuje spódnicę, próbując jednocześnie zachować ten dumny, hardy wyraz twarzy, bardzo charakterystyczny dla ówczesnych kobiet :D

      Usuń
    2. Dokładnie, dokładnie!, zwróciłam uwagę właśnie na tę panią i tę sytuację, którą opisałaś. :D

      Usuń
  6. Jednak stare zdjęcia to także piękne zdjęcia !

    Pozdrawiam:*
    http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń