poniedziałek, 26 grudnia 2016

Ofelia 1916 ~ strój kąpielowy z lat 1910 ~

Sierpień, wczesne popołudnie. Dzień ciepły, ani kropli deszczu, chmur też niewiele. Woda w jeziorze jest raczej chłodna, ma ciemnoszary kolor i porusza się tylko bardzo delikatnie, bo wiatr nie wieje zbyt mocno.

Jezioro to obrośnięte jest zewsząd trzciną, a małe zejścia do wody znaleźć można rzadko i raczej ciężko byłoby określić je mianem plaż. Są to raczej niewielkie zatoczki pełne ciemnego piachu, mułu, wodorostów i połamanych pałek wodnych.

Ale całkiem przyjemnie było stać w słońcu w tej chłodnej wodzie, czując ziarenka miękkiego piasku pod stopami. Miło było zanurzyć w jeziorze dłoń i pozwolić wodorostom opleść się wokół palców. Patrzeć na spokojną wodę i odbijające się w niej światło, na płynącą powoli łódkę i wiosłującego wędkarza.

- Odwróćcie się, zrobię wam zdjęcie.

Odwracamy się i widzimy błysk flesza. Jednocześnie moją uwagę zwraca mężczyzna znajdujący się tak trochę w tle całej sytuacji. Siedzi przy drzwiach swojego domku letniskowego, na rozkładanym krześle turystycznym. Trzyma papierową tackę i plastikowy widelec z nabitą na niego grillowaną kiełbaską. Przy jego nogach wierci się jakiś taki mały pies i entuzjastycznie szczeka na wszystko i nic jednocześnie. A gruby facet siedzi tak sobie i się tylko patrzy.

I patrzy.

No i widzi dwa dziewczątka w brzydkich sukienkach: niebieskiej (trochę pogniecionej) i czerwonej, nieco krótszej i węższej, z nieco krzywym kołnierzykiem. I tak sobie te dziewczątka tylko stoją i się cieszą, zupełnie jakby miały z czego.

Facet chyba wyczuwa, że go dostrzegłam, bo bez słowa spuszcza oczy i wraca do swojej kiełbaski. Ja jednak dalej stoję sobie z tą trzciną w ręku, wcale nie odwracam wzroku i tak się właśnie patrzę.

I patrzę.

I powiem wam szczerze, że ja już w pewnym momencie naprawdę nie miałam zielonego pojęcia, kto tu kogo tak naprawdę nie rozumie.


na zdjęciach jestem ja (czerwone) i moja bff (niebieskie), która ofiarnie zgodziła się przywdziać mój strój z zeszłego roku i jeszcze do tego zrobić sobie w nim zdjęcia (odwdzięczę ci się jakoś)




twarz typu "pijany kaszalot w porze poobiedniej", możecie ją zamazać, wstawiam tylko dlatego, że strój dobrze widać











[dwa zdania komentarza]

I co z tego, że na co drugim zdjęciu wyszłam jak radosny baleron robiący dobrą minę do złej gry, i tak te fotki uwielbiam (choć znając życie prędzej czy później skończę jako mem, to pewne). Większość z nich jest zrobiona w sepii głównie dlatego, że w ten sposób robi to zdecydowanie dużo większe wrażenie, choć dodałam też kilka zdjęć kolorowych, żeby mniej więcej pokazać rzeczywiste kolory kostiumów. Na koniec chciałabym też przeprosić wszystkich za tak długą przerwę i jednocześnie pozdrowić panów z łódką, których zobaczyć można na prawie każdym zdjęciu <3

PS całkiem fajnie pisze się o takich rzeczach pod koniec grudnia :D

8 komentarzy:

  1. Śliczne Ci to wyszło :-) Ten czerwony <3 Twój blog jest świetny, zmotywował mnie (i nadal motywuje) do szycia. W sumie, kiedy już sama zaczęłam, zrozumiałam jakie to trudne. Także wiedz, że Cie podziwiam :-D Już po świętach, za niedługo Nowy Rok, życzę Ci, żebyś dalej rozwijała swoją najlepszą na świecie pasję, znajdowała na nią więcej czasu, no i żebyś się w końcu dorobiła tej edwardiańskiej sukienki XD. Szyj dalej, ja nacieszę się jeszcze swoimi regencyjnymi cosiami i poczekam na posta o staysie i halce (uważnie śledzę insatgrama). Pozdrawiam :-)
    P.S. Jedziesz w przyszłym roku do Pszczyny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ci dziękuję <3 I życzę przede wszystkim spełnienia marzeń, szycia i może nareszcie jakiejś pierwszej podróży w czasie ;) Ha, post o halce i staysach będzie, słowo, ale dopiero jakoś tak pewnie w styczniu/lutym, bo w sezonie balowym będę je trochę nosić :D
      PS no jasne, że będę :D

      Usuń
    2. Ja też dziękuję :-) No, mam nadzieję, że ta pierwsza podróż w czasie to za niedługo dojdzie do skutku. Sama bym się przejechała na taki piknik... No może kiedyś :D :D

      Usuń
  2. Och, ale śliczne! <3
    Też chcę taki! :D
    Nie wiem tylko jak to uszyć, oraz z jakiego materiału...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Wykrój na spodenki wzięłam z jakiejś starej Burdy, natomiast góra ma najprostszy krój w kształcie litery T, tyle że jest w talii ściśnięta paskiem. Jedyną trudnością był właściwie kołnierzyk, ale obejrzałam kilka tutoriali na yt i jakoś wyszło, choć nieidealnie. Materiał to po prostu bawełna, zdaniem pani ze sklepu miał domieszkę lycry. Wiem że to niehistoryczne, ale dzięki temu trochę szybciej schnął. Natomiast równie dobrze można szyć ze zwykłej bawełny, takiej jak ta niebieska.

      Usuń
  3. Super kostiumy! :) Ja również podziwiam Twoją wytrwałość w szyciu :) Chyba ostatnio w lecie coś przeszywałam jak dobrze pamiętam... Z okazji Nowego Roku życzę spełnienia wszystkich Twoich kostiumowych i niekostiumowych marzeń! :)
    P.S. Całkiem fajnie się też czyta o takich rzeczach pod koniec grudnia :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak miło się was ogląda w środku zimy! Aż mam ochotę wskoczyć w kostium i... wait, no. W takich momentach zazdroszczę śmiałkom, którym niestraszne jest promieniowanie słoneczne. Na plaży uświadczycie mnie chyba tylko w burkini.

    Ale! Łódkę zauważyłam dopiero za drugim razem, tak przykuwacie uwagę. Czerwony kostium jest taki uroczy, a granatowy ma śliczny dekolt. Ślicznie wyglądacie :))

    Ps. jestem pewna, że pies nie szczekał na wszystko. A tym bardziej na nic. On szczekał na kiełbaskę :d.

    OdpowiedzUsuń