Czy wy też może kiedyś zwróciliście uwagę na to, że co najmniej jedna trzecia wszystkich zdjęć wykonanych na początku dwudziestego wieku przedstawia ludzi spędzających czas na plaży? Nie ukrywam, bardzo mnie to cieszy, bo też "stare" stroje kąpielowe podobały mi się już od bardzo dawna, nawet wtedy, kiedy jeszcze wcale a wcale nie interesowałam się kostiumologią. Teraz natomiast, kiedy wiem już co nieco o historii mody, temat plażowych trendów z epoki edwardiańskiej stał mi się jeszcze bliższy. I to jego właśnie chciałabym poruszyć w dzisiejszym poście.
1906 rok |
Nie muszę chyba mówić, że granica przyzwoitości sto lat temu znajdowała się nieco niżej niż w czasach współczesnych. Nie dość więc, że plaże początkowo były rozdzielane na męskie i żeńskie, to jeszcze stroje kąpielowe, gwarantujące wprawdzie większą swobodę ruchów niż codzienne ubrania, nie za bardzo przypominały współczesne bikini.
ok. 1915 rok |
lata 20te XX wieku |
1905 rok |
Ogólnie rzecz biorąc, od lat 80 XIX wieku aż do początków XX wieku kobieca moda plażowa nie uległa zbytnim zmianom. Podstawę stanowiła wówczas luźna, wełniana koszulka z krótkim rękawem lub bez (zapinana najczęściej z przodu na guziki), łączona ze spódniczką sięgającą nie dalej niż za kolano, a do tego zazwyczaj zakładano jeszcze pod spód pantalony, czasem nawet pończochy i buty, przypominające dzisiejsze baleriny wiązane wstążkami aż pod kolano.
ok. 1900 rok. To chyba mój ulubiony!! |
Schemat ten nie zmienił się zbytnio w pierwszej dekadzie XX wieku, choć już wtedy odważniejsze kobiety zrezygnowały z noszenia spódnic i paradowały po kąpieliskach w samych jednynie spodenkach i koszulkach.
ok. 1910 rok. Piękny! |
Dopiero w latach dwudziestych kostiumy kąpielowe zaczęły być bardziej przylegające i odsłaniały więcej ciała, umożliwiając w ten sposób zyskujące wówczas na popularności opalanie.
ok. 1920. Te buciki <3 Sam ich kształt przypomina mi trochę baletowe pointy. |
Natomiast co do mężczyzn... Nie wiem dokładnie. W
epoce edwardiańskiej z pewnością dużą popularnością cieszyły się stroje raczej przylegające, złożone z opinających koszulek na ramiączka lub z rękawkiem i ciasnych spodni, sięgających połowy uda lub nawet kolana, i trend ten utrzymywał się chyba aż do lat trzydziestych. Wcześniej noszono również luźne koszule przypominające dzisiejsze T-shirty, zakrywające pośladki, oraz mniej przylegające spodnie do kolan. Nie mam jednak co do tego pewności, bo internet nie ma w tym temacie za wiele do powiedzenia, zaś zdjęcia znalezione na Pintereście nie są zbyt jednoznaczne.
ok. 1920 rok. #mięśniejakstal |
ok. 1910 rok. Wiem, że już było, ale to zdjęcie jest takie... Zabawne :) Teraz dochodzę też do wniosku, że oprócz siedzącego Leo Di Caprio, po prawej stoi taki trochę Benedict Cumberbatch... |
Jeżeli zaś chodzi o sam styl i estetykę damskiej mody plażowej, to właściwie od lat 80 XIX wieku do lat 10 XX kręciły się one wokół jednego: marynarze! Poważnie, wszelkie paski i kotwice na plaży chyba nigdy nie staną się passé! Także i wtedy kostiumy szyto granatowej, grafitowej, niebieskiej, a czasem nawet czerwonej wełenki i naszywano na nią różnorakie białe aplikacje, a najczęściej były to po prostu białe paseczki wykańczające spódniczkę lub rękawki. Często spotkać się też można z charakterystycznym, wiązanym pod szyją, marynarskim kołnierzykiem. Ewentualne pończochy zazwyczaj miały kolor czarny, zaś buciki kąpielowe- biały.
ok 1880-90. Paski! |
ok 1895 r. O taki kołnierzyk mi chodziło. |
I, wierzcie mi lub nie, ale największe edwardiańskie modnisie nawet pod kostium kąpielowy zakładały g o r s e t y !!! Nie był to wprawdzie element obowiązkowy, ale jeśli się pojawiał, najczęściej był również szyty z wełny, miał miękksze fiszbiny i raczej się go nie wiązało, lecz zapinało na napy (?).
ok. 1902 rok. Wow! |
Uwielbiam to zdjęcie, jest takie zwyczajne, że aż ludzkie! Normalni przyjaciele na normalnej plaży normalnie się bawią! Tyle że dobre sto lat temu... |
Jeju, teraz już wiem, jak bardzo podobają mi się takie stroje kąpielowe! Wprost uwielbiam ten typ estetyki, luźny krój, żeglarskie zdobienia. I wiecie co? Wprawdzie miała to być raczej niespodzianka, ale zamierzam uszyć sobie taki właśnie kostium! Poczyniłam już nawet pierwsze projekty, zakupiłam materiał i zamierzam zrobić sobie w tej plażowej kreacji zdjęcia na jednej z chorwackich plaż, ale...
O Jezusie Maryjo!
Mam już tylko tydzień!
Rzucam w takim razie gorset w kąt i lecę robić wykrój, bo znając moje tępo szycia (a raczej jego brak), na pewno nie zdążę przed wyjazdem!
Módlcie się za mnie, ludzie!
Pozdrawiam serdecznie,
Sio.
PS Ja chyba nigdy nie skończę tego gorsetu... :)