czwartek, 25 lutego 2016

Rękawiczki białe jak śnieg i gorączka sobotniej nocy ~X Bal Arsenału 2016~

 Pamiętacie może jeszcze te kilka tygodni, zaraz po Nowym Roku, kiedy to niemalże cały nasz piękny kraj schował się za grubą pierzyną śniegu? Zamrożone kałuże, drzewa pokryte białym puchem, chodniki posypane solą... Było pięknie. Pięknie i zimowo. A teraz spróbujcie wyobrazić sobie, że wśród takiej właśnie cudownej scenerii, dokładnie dnia 16 stycznia 2016 roku, wraz z Belle i Mileną (które podobnie jak ja obwieszone były plecakami i siatami z haraczem żywieniowym) biegłyśmy na złamanie karku przez otaczające Podchorążówkę zaspy śniegu, by zdążyć na nasz pierwszy, debiutancki, najprawdziwszy bal historyczny- X Wielki Bal Arsenału.

fot. Piotr Żurek
   Rzecz jasna nie byłabym sobą, gdybym w tej oto sytuacji, w której całe Łazienki spowijał mrok, a jedyne źródło światła stanowiły lampki choinkowe i blask księżyca odbijający się w śniegu, nie pomyliła chodników i zamiast prosto do Podchorążówki nie wyprowadziła dziewczyn na drugi koniec parku, podczas gdy czas do balu mijał niemiłosiernie. Do tej pory nie wiem, jakim właściwie sposobem dotarłyśmy na miejsce na długo przed rozpoczęciem zabawy - nazwijmy to po prostu marnymi resztkami magii świąt.
   Ja ogólnie należę do tego typu osób, które łatwo ekscytują się różnymi niesamowitymi sytuacjami. Trudno jest mi więc opisać szczęście, jakie wywołał u mnie widok wnoszonego na salę ogromnego tortu w barwach Francji, grupy żołnierzy w mundurach napoleońskich, małych i uroczych karnecików balowych, aż wreszcie połowy całej Krynoliny, zebranej nagle w jednym małym pomieszczeniu, służącym nam za gotowalnię (czyt. przebieralnię, ale gotowalnia brzmi znacznie bardziej historycznie :D). Przyznaję się - przy tym ostatnim właściwie już zupełnie zapomniałam o tym, że przecież tuż przed wyjściem z domu uroczyście obiecywałam sobie zachowywać się jak dama, i uruchomiwszy tryb egzaltowanego podlotka, zaczęłam bez żadnych skrupułów latać po korytarzach Podchorążówki w samej jedynie koszuli i rozpadających się staysach. O dziwo- nikt się nie gorszył.
   Polonez. Polonez był pierwszym tańcem wieczoru. Wszyscy dobrze znamy poloneza, tańczą go zarówno maturzyści, jak i dzieci w podstawówkach i gimnazjach na zakończenie szkół, a potem przy różnych innych okazjach, uprzednio przez pół roku ćwicząc codziennie wszystkie te jakże skomplikowane kroki. To też ja, przyzwyczajona do tych wyczerpujących, wielogodzinnych prób, na hasło "ustawiamy się do poloneza" stanęłam pod ścianą. Nie dość, że przecież nie znałam kroków, to jeszcze nie miałam nawet żadnego odpowiedniego partnera do tańca.
   - Co ty robisz?
   - Stoję pod ścianą.
   - Nie tańczysz?
   - Nie mam z kim i nie znam kroków.
   - No i co z tego? Nie wygłupiaj się i ustawiaj w szeregu!
   W końcu Belle skutecznie udało się namówić mnie do tańca. I przyznam się szczerze, że do tej pory nie do końca wiem jakim cudem udało mi się zatańczyć tego to właśnie poloneza do końca, zupełnie nie znając kroków, a za partnerkę mając Milenę, która również chyba nic nie ogarniała. Można? Można.

fot. Marcin Żurek
   Moglibyście się teraz zacząć zastanawiać, dlaczego właściwie tak szczegółowo opisuję wam moje perypetie z tańczeniem poloneza, skoro na balu było jeszcze wiele innych, znacznie ciekawszych tańców. Sęk w tym, że na wskutek nadmiaru pozytywnych wrażeń i nagłego przypływu euforycznego szczęścia, niewiele udało mi się z reszty zabawy zapamiętać. Osobiście miałam możliwość poznać tyle niesamowitych osób, zarówno tych dobrze znanych mi już z internetu, jak i wiele zupełnie nowych twarzy! I najadłam się bez.
   Dobre były te bezy. Słodkie.

fot. Marcin Żurek
Gadają, gadają, a potem kroków nie znają... fot. Marcin Żurek
A teraz pora na wybitnie dobrej jakości zdjęcia z mojego telefonu...


   Ale mimo wszystko najbardziej w pamięć zapadły mi ostatnie chwile balu, trochę przed drugą w nocy, kiedy to część gości już wyszła, część się przebierała, a pozostali prowadzili ostatnie, senne rozmowy, siedząc lub leżąc na stojących przy ścianach sali kanapach. Ktoś jeszcze cicho uderzał w klawisze fortepianu. Ktoś jeszcze sennym krokiem tańczył w kącie sali. Ktoś jeszcze w ostatniej chwili próbował resztek ciast. A za oknami drzewa i ławki pokryte śniegiem, tak pięknie lśniącym na tle nocnego nieba.
   A mówią, że bajki nie dzieją się naprawdę.

  

A zdjęcia sukienki pojawią się, kiedy znajdę czas na jej porządne obfotografowanie :D

10 komentarzy:

  1. Sio, przez Ciebie wróci mi kac posthistoryczny na wspomnienie tego balu! I tańczyłaś super, nawet z psotliwym trenem :D Ale zdecydowanie mistrzem tańca był ten mały chłopiec, z którym pod koniec tańczyła Milena - jeśli w wieku lat 10 umie tak się zachować, to gdy będzie trochę starszy wszystkie damy będą mdlećz zachwytu na jego widok! <3
    PS. Jak patrzę na to trochę później, to bieganie po zaspach było całkiem zabawne :P Chcociaż wtedy marzyłam tylko o pozbyciu się śniegu z butów ...
    PS. 2 O nie, a ja nie załapałam się na żadną z tych pięknych bez :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już wtedy mdlałam, był taki uroczy :D O pozbyciu się śniegu z butów? Ja marzyłam o cudownym usunięciu tej śnieżnej plamy dokładnie ze środka mojej sukienki :')

      Usuń
    2. Słuchaj, jak będzie na następnym balu, to porywamy go i zachowamy dla siebie, co? :P Oj tam, nic nie było widać, i zresztą chyba sukienka wyschła w czasie jak my latałyśmy między łazienką a przebieralnią w samych halkach :D Cieszę się że moja była czarna - zero plam, i nawet wielkiej zacerowanej dziury z przodu nikt nie zauważył :P

      Usuń
    3. Dobra, ale rezerwuję go sobie do świnki i comical fellow :)

      Usuń
  2. Uważam, ze poloneza nie ma się co uczyć, my go w Polsce mamy we krwi !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to swoją drogą też fakt i bardzo słuszna uwaga :)

      Usuń
  3. Gratuluję debiutanckiego balu! :) Pięknie się prezentuje tren Twojej sukienki na drugim zdjęciu *_*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! O dziwo od tyłu sukienka rzeczywiście wygląda najlepiej, choć w trakcie balu tren musiałam podpiąć, żeby się o niegp nie zabić :P

      Usuń
  4. Kurcze, wspaniałość! To musiał być piękny bal!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, był! Aż się teraz nawet łezka w oku kręci, kiedy tak sobie patrzę na te zdjęcia :'(

      Usuń